Lista Rozdziałów

piątek, 15 lutego 2013

Prolog

''Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.''

 

 

     Ból, lecz tylko z początku, rozmieszczający się nie tylko po ciele, lecz zostawiający również piętno na psychice. No i to cierpienie, zaczynające się rodzić w środku, lecz przeszywające na wylot aż po czubki palców. Dopiero po tym nastawała błogość i to uczucie jedności z całym światem, niemal wręcz dotykanie go samą duszą i poznawanie na nowo, od tej innej, nie zawsze lepszej strony.
- Bo przecież tak wygląda śmierć. - Myślała zdezorientowana Hermiona wpatrując się uparcie w noc za oknem. Nie wiedziała jak to jest naprawdę, zawsze w młodości wyobrażała to sobie jako zaśnięcie w głęboki sen, z którego nigdy się nie budzi. Lecz na prawdę było to opisane tylko w książkach, które towarzyszyły dziewczynie całe jej życie i przy których czuła niewyobrażalny spokój. Mimo, że jej uczucia, skrywane ściśle pod uśmiechniętą i opanowaną maską opisywały dokładnie, ten początkowy stan bólu i cierpień, to ona żyła dalej.
- Ale tak się nie da, przecież to irracjonalne. - Stwierdziła sfrustrowana i osunęła się z parapetu na puchaty dywan obejmując rękoma twarz.
Tego wieczoru bardzo się bała, w głowie czuła mętlik, a w sercu pustkę, wydawała się taka bezbronna i niewinna. Załkała cicho i wtedy zrozumiała, że to nie ona odchodzi w niebyt, ale to jej nadzieja w niej obumarła.
Z głębokich refleksji Gryfonke wyrwał huk, stłumiony deszczem, który zaczął szaleć  w ten czas na dworze. Podniosła się powoli i poprawiła czarną koronkową spodniczkę, która leciutko jej się podwinęła, następnie usiadła na parapecie i z pustką w sercu oglądała jak pioruny uderzają w odległy krajobraz, trafiając czasem w pojedyncze drzewa.
      Hermiona nie wiedziała jak długo wpatruje się w powoli ustający taniec piorunów na nocnym niebie. Chodź dalej czuła się zagubiona, powoli odzyskała pełną kontrole nad swoimi drżącymi rękoma i uspokoiła swoje skołowane myśli, które przygłuszały inne dźwięki z zewnątrz. Otarła dłońmi oczy, oczywiście zapominając o makijażu, który rozmazał się na jej obojętnej twarzy i spojrzała na pierwsze gwiazdy, które zaczęły okalać tą piękną noc. Czuła, że mogłaby je tak podziwiać godzinami, w swoim rodzinnym domu dziewczyna robiła tak zawsze, żeby się odprężyć. Przypomniała sobie, jak rodzice śmiali się z jej chorej według nich obsesji córki, ale akceptowali ją taką, jaka jest, wiedziała, że to za to ich tak bardzo kocha. Na ich wspomnienia poczuła pojedynczą łzę, spływającą po jej policzku z jej już i tak podpuchniętych oczu. Dziewczyna podkuliła nogi na parapecie i objęła się rękoma za kolana, pozwalając jej falującym, brązowym włosom uwolnić się z luźnego koka. Było jej smutno zawsze, kiedy wspominała minę jej kochanej matki i ojca, kiedy z żalem w sercu modyfikowała ich pamięć, i kiedy wpajała w ich umysły, że muszą przenieść się do Australii. Wiedziała, że tak musi, że to jedyne wyjście żeby ich ochronić, żeby przeżyli ten koszmar spokojnie, w niewiedzy, kiedy ona wraz z przyjaciółmi przeżywała go codziennie zwalczając wszystkie Horkruksy. Musiała jakoś sobie radzić z tą tęsknotą, rozrywającą ja od środka prawie codziennie, Nie mogła przez to co noc spokojnie zasnąć, bo jej myśli zaczynały wieczorami chodzić po najgorszych drogach jej podświadomości.
- Dziewczyno, uspokój się, przecież zrobiłaś to co uważałaś za słuszne. Uspokój się! Nie możesz przecież okazywać słabości, tylko Ty z całego ‘tria’ zawsze jesteś opanowana i trzeźwo myślisz. Jak Harry z Ronem zobaczą twoją słabość to pomyśl, jak oni sobie z tym poradzą, a o Giny już lepiej nie wspominać; jesteś dla niej autorytetem, nie zepsuj tego… - Hermiona uśmiechnęła się słabo przez łzy które spływały powoli bo jej bladych policzkach. – Przecież wcale nie masz powodów żeby płakać. – Dopowiedział jej wewnętrzny głos, a Gryfonka w myślach zmusiła się do przyznania mu racji i dalej powróciła do podziwiania, lecz jak się okazało już nie gwiazd, a domu w którym siedziała. Przejechała dłonią delikatnie po drewnianym parapecie, wyczuła pod opuszkami palców swoją różdżkę i westchnęła głośno. Wzięła ją do ręki i jednym machnięciem pozbyła się podpuchniętych oczu i zmyła to co zostało z jej szykownego makijażu. Kończąc te czynności, odłożyła różdżkę na jej wcześniejsze miejsce i  stwierdziła kiwając lekko głową, że domostwo państwa Weasley’ów diametralnie różni się od tego, w którym się wychowywała, ale musiała przyznać, że czuje się tu dobrze. Pewnie dlatego, że po tych wszystkich przykrościach jakie Hermione i jej przyjaciół spotkały, łącznie z dziewczyny tymczasowym osieroceniem i straceniem domu, tutaj cała rodzina Rona i Giny przyjęła ją z otwartymi ramionami.  Sprawiło to, że to miejsce stało się dla niej ,,oazą spokoju'', bo właśnie tak Gryfonka o nim myślała po ważnej Bitwie o Hogwart i szaleńczym poszukiwaniu Horkruksów.
Miona , aż się wzdrygnęła kiedy do jej głowy zaczęły napływać obrazy z tamtego okresu.  Nie miała zamiaru rozpamiętywać teraz tych przykrych wspomnień. Nie teraz, kiedy dopiero co się otrząsnęła. 
      Dziewczyna pod nagłym impulsem wstała i nerwowo zaczęła krążyć po niewielkim pokoju. Żeby oderwać myśli od szarej przeszłości przyglądała się z zaciekawieniem wielkim obrazom o różnej tematyce, które co jak kiedyś zauważyła dominują w wystroju całego domu. Później jej wzrok skierował się ku drewnianym ścianom i różnym magicznym bibelotom, aż spoczął na biblioteczce na drugim końcu pokoju. Właśnie za to uwielbiała to miejsce, bowiem miało jedyny w swoim rodzaju historyczny klimat i jeszcze te książki, w zasadzie masa książek, które przypominały Hermionie jej kochaną bibliotekę w Hogwarcie. Podeszła bliżej i łapczywym wzrokiem błądziła po regałach. Chciała  wybrać dla siebię jedną lekturę i od razu się w niej zatopić, lecz stała przed małym dylematem. Miała do wyboru ,,Tajemnice Wróżbiarstwa'’ i ,,Transmutacje dla zaawansowanych’'. Po krótkim namyśle stwierdziła, że pierwsza będzie jej bardziej odpowiadać. Pokonała w trzech dużych krokach odległość do łóżka i rzuciła się na nie, budząc przy tym śpiącego na nim Krzywołapa. Położyła się wygodnie i nagle zachichotała. Lubiła rozmyślać o dawnych, szkolnych czasach, a teraz w jej głowie odtwarzało się właśnie wspomnienie  z początków jej przyjaźni z Harrym i rudowłosym rodzeństwem. Przypomniała sobie w nim zdziwioną twarz Rona, który pewnego, bardzo późnego wieczoru zobaczył ją w pokoju wspólnym Gryfonów czytającą książkę, kiwał wtedy w niedowierzaniu głową i powiedział, że jak dziewczyna będzie dalej nałogowo czytać to zestarzeje się z nosem w książce, a ów książki będą jedynymi rzeczami z którymi dziewczyna będzie miała okazje kiedyś sypiać. Mozolnie podniosła się znad lektury i patrzyła jak rudzielec zanosił się donośnym śmiechem, myśląc pewnie przy tym, że dogryzł swojej koleżance. Hermiona pamiętała jak ze złośliwym uśmieszkiem i z przekąsem odpowiedziała mu,  że książki przynajmniej nie uciekają przed nią jak każda dziewczyna w zamku przed nim. Zaczęła chichotać jak przypomniała sobie minę obrażonego Rona wybiegającego z dormitorium, którego odprowadziła niekontrolowanym śmiechem. Zdała sobie sprawę z tego, że już nie tylko w myślach nabija się z rudzielca, a również śmieje się pod nosem, z otwartą książką przed twarzą.
- Aj, Ron, Ron. Pamiętam, że nie odzywałeś się do mnie po tej akcji chyba przez tydzień. – Mruknęła do siebie zadowolona dziewczyna.
-Ekhm, przepraszam, mówiłaś coś może Miona? – Powiedział Ron ku zdziwieniu Hermiony. Chciała już na niego naskoczyć, żeby pukał, ale przecież chłopak był we własnym domu, a zresztą drzwi zostawiła otwarte.
- Co? Przecież nic nie mówiłam, musiałeś się przesłyszeć. – Odparła słodko siląc się na niewinny uśmiech, lecz tak naprawdę ledwo powstrzymywała się przed parsknięciem śmiechem.
- No mam nadzieje. – Odrzekł Ron, niezbyt przekonany odpowiedzią dziewczyny. –  A, właśnie. Miona, wszyscy już na dole szykują kolacje, więc przyszedłem po ciebie, idziesz? – dodał z promiennym uśmiechem skierowanym do Gryfonki.
Hermiona wpatrywała się dalej w swojego przyjaciela bez słowa, dopiero teraz zauważyła jak bardzo różni się on od tego małego, głupkowatego rudzielca z jej wspomnienia. Już nie był tym dawnym Ronem, oj, już nie. Wiedziała, że chłopak dorósł psychicznie, wydoroślał. Zdziwiło ją to bardzo, bo zauważyła to dopiero teraz, a zna go już tyle lat. Ah westchnęła w myślach, bo zdała sobie też sprawę, że nie tylko psychicznie się ,,zmienił'', ale kiedy się tak do niej promiennie uśmiechał musiała przyznać, że wyglądał całkiem…
- Halo! Ziemia do Miony, Panno Wszystko Wiem i Wszystko Umiem, może zechciałaby mi Pani odpowiedzieć czy dostąpilibyśmy zaszczytu zjedzenia z Panią kolacji? – Spytał już lekko poirytowany Ron wpatrując się w otępiałą dziewczynę.
- Co? Co mówiłeś? Tak, tak, zaraz do was zejdę, daj mi chwilkę. – Mruknęła dziewczyna po chwili odrywając się nagle od myśli.
- Oh, już myślałem, że te książki Ci jakoś zaszkodziły. – Powiedział uśmiechając się złośliwie pod nosem i zszedł schodami na dół.
- Wal się Ron. Mnie w przeciwieństwie do ciebie do wiedzy ciągnie. – Mruknęła krzątając się po pokoju, chociaż wiedziała, że rudzielec i tak jej już nie usłyszy.
Hermiona podeszła do dużego okna i sięgnęła po różdżkę. Dzięki jednemu machnięciu na jej oczach pojawiły się idealnie równe czarne kreski, które jeszcze bardziej uwydatniały jej duże, orzechowe oczy okalane pięknymi ciemnymi rzęsami, a na bladych policzkach zawitał delikatny róż. Dziewczyna sięgnęła po lusterko i przyjrzała się sobie krytycznie.
- Nie jest źle. – Dowartościowała się trochę w duchu. Spojrzała następnie też na swoje ubrania i uśmiechnęła się sama do siebie. Miała na sobie swoją ulubioną czarną koronkową spódniczkę i delikatną, czerwoną bluzkę ze złotymi akcentami. Miała wrodzoną niską samoocenę, ale musiała stwierdzić, że wyglądała całkiem nieźle.
-Teraz wystarczy jeszcze nakleić sobie uśmiech na twarz. – Pomyślała, już mniej optymistycznie i westchnęła. Chciała tylko otworzyć okno, żeby wpuścić trochę chłodnego powietrza do i tak dusznego pokoju, ale zatrzymała dłoń w połowie drogi do klamki. 

Jej oczy były skierowane w inna stronę, patrzyły uparcie, ale nie na okno, lecz to co się działo za nim. Na pierwszy rzut oka wszystko było jak należy, ciemne niebo, przyozdobione tysiącami gwiazd i piękny, pełny księżyc, który świecąc swoim bladym światłem tylko dopełniał tą mroczną kompozycję. Dopiero przyglądając się uważniej dziewczyna w oddali zauważyła, ruchomy, świecący punkcik.
- Już gdzieś to widziałam. - Pomyślała podekscytowana, lecz z kamienna twarzą. Wtedy przypomniała sobie, jak jej ojciec żartował z takich zjawisk, że to kosmici nadają ludziom tajne sygnały. Ale jej mądry umysł nawet nie brał tego pod uwagę. Jedyne co jej pasowało do tego widoku to tak zwane zjawisko dość rzadkiej w przyrodzie spadającej gwiazdy.
- Oh, a może to jakaś kometa! – Powiedziała sama do siebie, słysząc rosnące podniecenie we własnym głosie. – Jeśli to kometa, to może się tu zjawiać nawet raz na kilkaset lat! A to właśnie ja teraz na nią patrzę i chyba nie zaszkodzi mi... jak powiem jakieś życzenie. – pomyślała jeszcze pospiesznie Hermiona, ale nie mogła zebrać myśli. Nie wiedziała ile jej zostało czasu zanim ten ,,magiczny obiekt’' zginie z jej pola widzenia.
- A więc, życzę sobie… - Zaczęła niepewnie Miona - …Aby nowy rok w Hogwarcie, był dla mnie pełen miłych niespodzianek. – Mruknęła cichutko do siebie po chwili zastanowienia.
- Hermiona! Idziesz już? wszyscy czekają! – Zawołał po chwili ktoś z dołu, a Miona po głosie rozpoznała, że to Harry.
- Tak. Już idę! Spokojnie. – Odpowiedziała przyjacielowi równie głośno i westchnęła cicho. - W końcu jutro wielki dzień, początek szkoły i zostanie mi wręczona Odznaka Prefekta Naczelnego, o którą ubiegałam się tak długo, nie może być inaczej niż wspaniale. – Dodała jeszcze w myślach i rzuciła się szybko na schody prowadzące na dół. Nie miała już naklejonego sztucznego uśmiechu, ten który zawitał na jej twarzy teraz, był prawdziwy, wydobywający się aż zgłębi jej serca. Serca, w którym na nowo zamieszkała nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro, bowiem Hermiona, nie wiedziała, że jej życie zmieni się w tym roku aż tak bardzo, zaczynając na wspomnianej Odznace Prefekta Naczelnego, a kończąc na uczuciu do pewnego Ślizgona o platynowych włosach, i pomyśleć, że to przez jedną kometę, jedno życzenie i jedno niebo, które Gryfonka tak bardzo kochała.


~~~~~~~~~~~~
To jest moja pierwsza notka tutaj, jak i zarazem pierwsza moja przygoda z blogowaniem więc proszę okażcie trochę wyrozumiałości. :).
Zapraszam do komentowania, krytyce również się Wam poddaje, no i dodam jeszcze, że jak ktoś ma jakieś pomysły na to, co może spotkać Hermione i jej przyjaciół zapraszam do ich podsuwania również w komentarzach, pozdrawiam Psycho


 

8 komentarzy:

  1. O ja cię nie mogę! Zakochałam się w tym rozdziale. Dziewczyno, masz większy talent i wcale nie przesadzam, bo ja na starcie nie umiałabym tak napisać. Ten rozdział był taki magiczny i pełen refleksji (które uwielbiam w opowiadaniach). Opisy przeplatały się z przeżyciami wewnętrznymi bohaterki. Cudownie. Nie mogłam oderwać wzroku od tekstu :). Twoja Hermiona jest mądrą i dojrzałą osobą, a nie rozwydrzoną histeryczką.Naprawdę jest to bardzo dobry start. Twój blog ląduje w moich linkach i jestem pewna, że wkrótce znajdziesz innych czytelników.
    Oczywiście kulejesz troszkę ze stroną techniczną, ale jeśli chcesz, to mogę tobie doradzić co zrobić, żeby tekst w miarę wyglądał i jak działa mniej więcej blog ;) 6323212 to mój nr gg. Jak coś to pisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć :)Oczywiście wiem, że popełniam zapewne wiele błędów stylistycznych ale trochę nad tą notką siedziałam, żeby jakoś wyglądała.
      Odezwe się napewno. + Twój blog już w moich ulubionych znajduje się od początku :)

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się twój blog.Ten pomysł z kometą jest bardzo ciekawy.Hermiona jest tu nie końca taka promienna jak w każdym blogu, ale mam nadzieję że Draco to zmieni :) Posz szybko nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, rozdział pierwszy pojawi się już niedługo:)

      Usuń
  3. Oooo cudownie :D czuję małe odprężenie po przeczytaniu tej notki :D dodaję Cię do linków :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się naprawdę bardzo ciekawe Dramione.
    Choć to dopiero prolog to po kilku przeczytanych zdaniach jestem w stanie stwierdzić,że będę zdecydowaną fanką tego opowiadania.
    Cóż teraz pozostaje mi tylko czekać na pojawienie się pierwszego rozdziału,
    mam nadzieję,że już niedługo go wstawisz.

    Pozdrawiam i dużo weny życzę
    Lilu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło. A wspomniany rozdział pierwszy już zaraz będzie można przeczytać. no i dziękuje:)

      Usuń